środa, 31 października 2012

i'm not important...



To takie smutne, gdy wkładasz w coś całe serce i nie oczekujesz w zamian nic oprócz może małego dzięki, może nawet nie w słowie takiego w czynie, a nikt nie widzi twojego włożonego wysiłku... To jedna z tych chwil, w której czuję się zupełnie niepotrzebna w tym domu, w ogóle nikomu nie potrzebna... Tyle radości przez cały dzień, wydawało, się że niby zwyczajny dzień, który może dać jakieś minimum szczęścia, a wieczór pokazał, że to kolejny dzień, taki jak cała reszta, kiedy nie ma chęci i siły do życia.

niedziela, 28 października 2012

what happened with us...

Właśnie? Wszyscy się pozmieniali, pouciekali gdzieś, nikt nie ma już czasu na jakieś normalne spotkanie bez %%... Ludzie się zmieniają i to akurat normalne, ja to rozumiem sama się zmieniam tylko dlaczego zmienia się też relacja między sobą? Wczoraj mówiliśmy o wszystkim dzisiaj nie mówimy sobie 'cześć' na ulicy. WTF?

sobota, 27 października 2012

Zakończ rozdział...


No tak, nie ma co trwać w czymś jeśli przestajemy czuć, że to ma sens, że to nie jest to czego chcemy, czego oczekiwaliśmy. Róbmy to co naprawdę chcemy, co sprawia nam radość, uszczęśliwia nas. Wiadomo nie zawsze się da, czasami sytuacja nas zmusza do trwania w czymś, ale jeśli mamy wpływ na coś i możemy to zmienić to skorzystajmy!

Nie zapomnijcie o przestawieniu zegarków, na szczęście w tą lepszą stronę! Chociaż pewnie dla większości podczas niedzieli nie ma większej różnicy, która będzie godzina jak otworzą oczy.

piątek, 26 października 2012

Wieczór...



Mój piątkowy wieczór w dwóch zdjęciach. Chyba większość ludzi w moim wieku traktuje piatek wieczór jak mega święto, najpiekniejszy dzień tygodnia... Dla mnie? dzień jak dzień, moja aspołeczność nie pozwala mi się cieszyć z tego dnia tygodnia. 

czwartek, 25 października 2012

Muffiny!

Właśnie muffiny! Jakaś tam moja miłość, którą zapoczątkowały chyba programy z TLC itp. Baddy Valastro i te sprawy;) [Postanowiłam, że zdjecia wstawiane tutaj będą z mojej ręki, chociaż może pojawią sie też jakies inspiracje z internetu.] Noo, ale co do tej mojej pasji, bo tak to można nazwać, moglabym spędzić cały dzień w kuchni piekąc muffiny, wogóle piec, cokolwiek. Marzę o wielkiej kuchni we własnym mieszkaniu, w którym to własnie kuchnia była by centarlnym punktem, a nie jakiś aneksik kuchenny. Wogóle chciałabym już mieszkać sama tylko jakoś nic nie robię w celu znalezienia pracy... długa historia. 
                                                  soł... jedno z marzeń: otworzyć cukiernie.

Pierwszy, chyba nie ostatni...



Siedzę w domu no i nagle szalona myśl przeleciała przez głowę -założę bloga! Od wakacji jakoś stałam się fanką przeglądania tych wszystkich modowych blogów, tych o kosmetykach, tych o pierdołach z opisywaniem dnia, noooo i postanowiłam, że walne sobie takiego wszystko w jednym! Po co ktoś ma szukać po 1000 różnych blogach jak u mnie można w jednym miejscu. Może będzie do dupy bo jak coś jest do wszystkiego to wiadomo... To w sumie taka cała ja, która nie do końca wie czego chce od życia, chciałabym robić wszystko, a jak przychodzi co do czego nie mam ochoty na nic, baby... O sobie to na ten czas tyle, może kiedyś zdradzę jeszcze małe co nieco, a może to będzie pierwsza i ostatnia informacja o mnie.  Mam nadzieję, że to nie ostatnia notka, bo to nie pierwszy blog w moim życiu i większość z nich została z taką własnie jedną notką.