środa, 6 lutego 2013

Przyjaźń, serioo?!

I kurcze mam przed sobą dwa listy, w których tak pięknie napisane o przyjaźni jest... i co dalej? Czemu nie czuję tego? "jestem wyjątkowa i mam się nie zmieniać", ale wyjątkowa czuje się tylko czasem, tylko dzięki Nim. Tak jak wtedy te urodziny co nie chciałam ich najmocniej na świecie. Oni zmienili ten znienawidzony przeze mnie dzień w najpiękniejszy od dawna. Czułam to co zawsze chciałam czuć, wdzięczność nie do opisania, wreszcie ktoś wtedy sprawił, że ważny dzień był tak podkreślony, był inny niż wszystkie co pozwoli mi zapamiętać go. Czułam się tak jak powinien czuć się każdy w dniu urodzin. Pamiętam swoje myśli z tego dnia, nie były tak optymistyczne, w środku dnia zaczęłam żałować, że po prostu nie zaprosiłam ich do siebie rano i spędzilibyśmy ten dzień, ale to co dla mnie zrobili wieczorem zrekompensowało to wszystko. Nigdy nikt nie sprawił jeszcze, że jednego dnia czułam się tak wyjątkowo, zabrakło mi nawet słów żeby im podziękować... I wszystko to pięknie wygląda, ale dlaczego teraz czuje się tak cholernie sama... Gdzie jest to poczucie, że jesteśmy razem, że zawsze, że w każdej chwili... Dlaczego nie miałam do kogo zadzwonić wracając w nocy cała ze łzach po spotkaniu z NIM... Wiem, wysłałam sms-a, ale nie miałam siły już napisać nic więcej, ja potrzebuję kogoś kto będzie przy mnie... I kocham ich najczystszym uczuciem, ale czemu muszę ciągle być tą, która prosi o wyciągnięcie ręki... Upadamy znów na dno, tylko, czy wszyscy się odbiją? Niech słowa nie będą tylko słowami.